Stanisław Barańczak – wzór współczesnego humanisty

Stanisław Barańczak należy do poetów pokolenia ‘68. Wydarzenia marcowe skomplikowały życie poety i wpłynęły na jego twórczość. Już w 1970 opowiadał się jako rzecznik poezji opartej na zasadzie „nieufności”. Język jest narzędziem fałszu, więc powinien spotkać się z nieufnością, znaleźć się w „stanie podejrzenia”. Zafałszowania języka mają – zdaniem poety – podłoże polityczne i ideologiczne. Już wcześniej poeta Julian Tuwim w „Kwiatach polskich” wyraził opinię, że język został zafałszowany, dlatego zwracał się do Boga z prośbą: „Lecz nade wszystko słowom naszym zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość: niech prawo – zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”. Tuwim uważał, że kłamliwość języka była dziełem przedwojennej faszyzującej propagandy. Barańczak w zbiorze krytycznych artykułów pt. „nieufni i zadufani” wyraził pogląd, że słowo faszyzm odnosi się do każdego systemu totalitarnego i ostrzeżenie przed faszyzmem jest aktualne również w poezji lat 70 – tych.

Poeta od 1969 roku był pracownikiem poznańskiego uniwersytetu, w 1970r. po krwawych wydarzeniach na wybrzeżu nastąpiła w Polsce zmiana ekipy rządzącej, co obudziło nadzieje młodych twórców na głębsze zmiany nie tylko w polityce kraju, ale też w kulturze. Były to jednak nadzieje złudne i już w 1974r. zbiór wierszy Barańczaka „Sztuczne oddychanie” mógł się ukazać tylko w tak zwanym „drugim obiegu”. W zbiorze ukazał się wiersz „N. N. zaczyna zadawać sobie pytania”, w którym poeta pisał o zafałszowaniu języka:

 

„Mówić językiem, w którym „bezpieczeństwo”

budzi dreszcz grozy, słowo „prawda” jest

tytułem gazety, słowo „wolność” i

„demokracja” podlegają służbowo

generałowi policji;

jak to się stało, żeśmy się zaczęli

w to bawić? W te igraszki słów? W te kalambury,

przejęzyczenia, odwrócenia sensu,

w tę lingwistyczną poezję?”

 

Poeta był jednym z założycieli Komitetu Obrony Robotników (KOR) i nielegalnego kwartalnika „Zapis”. W 1976r. ukarano Barańczaka pięcioletnim zakazem druku utworów, rok później dyscyplinarnie pozbawiono pracy na uniwersytecie. Po latach udręki fizycznej i psychicznej w zniewolonym kraju ojczystym, poeta wyjechał w 1981 roku do Stanów Zjednoczonych i wykłada literaturę polską na Uniwersytecie Harwarda oraz współredaguje paryskie „Zeszyty Literackie”. Poezja lingwistyczna, której nurt reprezentuje, próbuje odnaleźć prawdziwe znaczenia słów. Przykładem jego poszukiwań jest wiersz „Spójrzmy prawdzie w oczy”. Tytułowy związek frazeologiczny posiada znaczenie potoczne: odkryjmy prawdę. Jeśli jednak, jak chce poeta, mówimy: „spójrzmy prawdzie w oczy: w nieobecne oczy potrąconego przechodnia […] w oczy pośpiesznie ocierane za dnia z łez nieposłusznych”, staje się jasne, że prawda mieści się w oczach ludzi skrzywdzonych i poniżonych i właśnie ona jest prawdziwa. Poeta wyznacza człowiekowi cel: „dajmy z siebie wszystko na własność tym spojrzeniom, stańmy na wysokości oczu, […] odważmy się spojrzeć prawdzie w te szare oczy”. Takie zadanie ma do spełnienia człowiek wobec drugiego człowieka. Wiersz uświadamia nam wielość znaczeń „spojrzenia prawdziwe w oczy” i zachęca do refleksji nad własną postawą życiową.

Wiersz „Mieszkać” wyraża poczucie samotności i obcości człowieka w swoim miejscu (domu). Okazuje się bowiem, że dom ten jest tylko pozornie swój, bo: „sufit, z góry przejrzy sny […] a podłoga oddolnie napiętnuje każdy krok”. Utwór pobudza do refleksji o charakterze egzystencjalnym, gdyż autor przypomina: „pomyśl o zgonie, ósmy cudzie świata, człowieku”. Wyraźny jest także kontekst polityczny, ironiczny obraz inwigilacji poety przez organy urzędu bezpieczeństwa.

Wiersz „Pan tu nie stał” jest tylko pozornie zapisem kłótni kolejkowej w sklepie, w istocie utwór stał się krótkim traktatem o samotności i solidarności: „nie stał pan za nami murem […] na naszym czele nie stał pan nigdy, […] stoi pan sobie na uboczu wspólnego grobu […] znajdzie się jakieś miejsce i dla pana”.

Utwór zatytułowany „Garden party” jest zapisem grzecznościowych rozmów na ogrodowym przyjęciu. Zainteresowanie obcym człowiekiem jest zdawkowe, nieszczere i staje się przyczyną jeszcze dotkliwszego poczucia osamotnienia tego człowieka. Polak – bohater utworu – nie może być zrozumiany przez ludzi zebranych na przyjęciu, gdyż nie znają oni realiów, w jakich żył:

 

„Cześć, jestem Sam. Mówi mi Billy,

że pan z Polski – znam Polskę, widziałem dwa filmy

z Papieżem”.

 

„Widokówka z tego świata” jest wierszem skłaniającym do refleksji na temat kruchości ludzkiego bytu. Człowiek jest przechodniem w miejscu i czasie, istotą nietrwałą. Sądzę, że utwór adresowany jest do Boga – Stwórcy, któremu podmiot liryczny opisuje świat. Miejsce pobytu człowieka – to ziemia: „gdziekolwiek stanąć na wystygłym gruncie tej przypłaszczonej kropki, zawsze ponad głową ta sama mroźna próżnia”.

Czas określony jest swoim upływem, epoka otrzyma nazwę od tych, „co przewyższą nas o grubą warstwę geologiczną, stojąc na naszym próchnie, łgarstwie, niezniszczalnym plastiku”. Życie, czyli byt ludzki, to „niedorzeczny kryminał krwi i grozy”. Wiersz rozpada się na trzy części, w których podmiot liryczny charakteryzuje swój czas, miejsce i treść życia. Każda z części rozpoczyna się stwierdzeniem: „Szkoda, że Cię tu nie ma” oraz prośbą:

 

„Powiedz

Mów, co można widzieć, gdy się jest Tobą

[…] czy czas coś znaczy, gdy się jest Tobą

[…] jak boli Ciebie Twój człowiek.”

 

Pełne dowcipu są wydane w 1991r. „Biografioły”. W zbiorze owym znalazło się 56 utworków o sławnych postaciach i utworach, np. „Napoleon”:

 

„Bonapartego

Na upartego

Mogłyby wręcz przeoczyć historii annały

Taki był mały.”

 

lub najkrótsze chyba streszczenie dramatu Szekspira – „Makbet”:

 

Szkot: bestia bitna

Żona: ambitna.

Ręce umywa. Ma gdzieś.

Bór: marsz na mur! Finał: rzeź.”

 

Stanisław Barańczak to człowiek humanista: uczony, tłumacz, eseista i poeta. Jest autorem antologii, przekładów z literatury anglojęzycznej i przekładów polskiej poezji współczesnej na język angielski, licznych artykułów krytycznoliterackich i esejów. Uczestniczył w życiu literackim kraju nawet wówczas, gdy nie mógł drukować swoich utworów. W tym czasie publikował recenzje w „Tygodniku Powszechnym” pod pseudonimem Barbara Stawiczak.

Humanistyczna zaduma nad sensem świata i życia ludzkiego, atakowanie kłamstwa, obrona prawdy stawiają Stanisława Barańczaka w gronie wielkich pisarzy – moralistów.

Oceń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NAJNOWSZE

dsa

Back to top