Los człowieka w twórczości Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego i Daniela Naborowskiego

Mikołaj Sęp-Szarzyński żył w tym samym czasie co Jan Kochanow­ski, gdy zmarł w 1581 roku Kochanowski jeszcze żył (do 1584 roku). Wielu historyków literatury zalicza go do baroku (następnej epoki). Wybitny znawca baroku profesor Hernas w swojej pracy zatytułowa­nej „Barok” przedstawia twórczość Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego w rozdziale „Poeci metafizyczni” obok Sebastiana Grabowieckiego, Stanisława Grochowskiego, Kaspra Twardowskiego – poetów baro­kowych. Traktuje go więc jak poetę barokowego.
Twórczość Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego przynosi nowe spojrzenie na człowieka, na sens ludzkiej egzystencji niż to, które miało miejsce w Renesansie. W poezji Sępa-Szarzyńskiego pojawiają się tony obce renesansowej pogodzie i radości życia, które mamy u Kochanow­skiego. Otóż poezja Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego jest zapowiedzią zmian w literaturze, które przyniesie humanizm barokowy, czasy kontrreformacji. Poezja Sępa-Szarzyńskiego jest zapowiedzią kryzysu renesansowych dążeń do pogodzenia wartości ziemskich i wiecznych. Kryzys ten doprowadza w baroku do rozbicia tej jedności i do ufor­mowania się dwóch opozycyjnych nurtów: poezji metafizycznej i światowych rozkoszy. Sęp-Szarzyński mieści się według profesora Hernasa w nurcie poezji metafizycznej, widzi w nim przedstawiciela baroku. Zostawia on po sobie tylko jeden tomik „Rytmy albo wiersze polskie”. Zostały one zebrane i wydane w dwadzieścia lat po jego śmierci, a dokonał tego jego brat Jakub. Mikołaj Sęp-Szarzyński uka­zuje w swoich utworach los człowieka, ale czyni to inaczej niż Ko­chanowski. Te szczególne spojrzenie na los ludzki zostało ukształto­wane przez: ciężką chorobę – od dzieciństwa żył w cieniu śmierci, nawrócił się z protestantyzmu na katolicyzm. Te okoliczności w bar­dzo znaczący sposób wpłynęły na jego spojrzenie. Jego poezja zna­mionuje wielki niepokój, który bierze się z tego, że odrzuca on rene­sansową harmonię – koncepcję szczęścia opartą na wartościach ziem­skich i wiecznych. Szczęście człowieka renesansu oparte jest na umiarkowanym dobrobycie, czystym sumieniu, wewnętrznym spo­koju. Sęp-Szarzyński atakuje tę koncepcję szczęścia tzw. szczęście pokojowe. Mówi „pokój, szczęśliwość ale bojowanie – byt nasz pod­niebny”. Sens życia ludzkiego kryje się nie w zażywaniu pokoju lecz w bojowaniu o dobra nadrzędne, zbawienne. W ten sposób Mikołaj Sęp-Szarzyński przeciwstawia humanizmowi renesansowemu Jana Kochanowskiego głoszącemu wewnętrzny ład i harmonię, humanizm heroiczny, którego istotą jest nieustanny bój o dobra nadrzędne. Mó­wią o tym sonety: „O nie trwałej miłości rzeczy świata tego”, „O woj­nie naszej, którą prowadzimy z szatanem, światem i ciałem”. Punktem wyjścia dla Sępa-Szarzyńskiego był dorobek mistyków hiszpańskich, echa ich poglądów widoczne są w koncepcji życia Sępa-Szarzyń­skiego pojętego jako bojowanie i w odrzuceniu fałszywego pokoju opartego na fałszywych ponętach ziemi oraz przekonaniu, że los człowieka to nieustanna wojna z szatanem, światem, ciałem. I tylko zwycięstwo w tej wojnie daje człowiekowi szansę na uzyskanie zba­wienia. Istnieją też różnice pomiędzy nim, a mistykami hiszpańskimi. W przeciwieństwie do Teresy z Awilla nie znajduje on ukojenia w twierdzy wewnętrznej. Zdaniem Sępa-Szarzyńskiego pokój zba­wienny jest nie z tego świata i człowiek nie może całkowicie uwolnić się od pokus, które niosą z sobą ziemskie rozkosze. Nie ma całkowitej izolacji od pokus ziemskich, ale też korzystanie z pokus ziemskich nie może dać człowiekowi szczęścia. Los człowieka jest więc tragiczny. Człowiek jest rozdarty pomiędzy sprzecznościami duszy i ciała, wieczności i przemijania. Te sprzeczności towarzyszą jego egzysten­cji. Osiągnięcie szczęścia poprzez wybór jednej z tych antagonistycz­nych wartości jest bezcelową próbą uwolnienia się od własnego losu. Dopiero śmierć uwalnia człowieka od rozdarcia.
U Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego Bóg to „święta niezmierzona świa­tłość”, szatan „srogi ciemności hetman”. Życie człowieka to spotkanie się tych dwóch przeciwieństw. Dlatego jest to nieuniknione bojowa­nie, ciągłe wybieranie pomiędzy szatanem a Bogiem, w czym pomaga człowiekowi opatrzność, ale go nie wyręcza. Krótkość życia i nie­pewność doświadczeń utrudniają człowiekowi rozpoznanie właści­wych wartości. Na pozór bowiem wszystkie wartości ziemskie jawią się człowiekowi jako pożyteczne. Jednak są to dobra niestałe, które ostatecznie nie dają pożytku. Są więc szkodliwe bo wprowadzają człowieka w błąd. Są synonimami ciemności, nie światła. Rodzi się paradoks. W tej wizji świata ujawnia się kryzys renesansowej harmo­nii. Jest to świat niepokojący, pełen niebezpieczeństw i omamień. Człowiek musi zdobyć się na niezwykły heroizm, aby sprostać światu, aby w warunkach nieustannej wojny dokonać wyboru warto­ści zbawiennych. Człowiek Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego musi od­rzucić renesansową filozofię umiaru poznawczego, poeta przedstawia pełną aktywizmu koncepcję losu człowieka. Mówi, iż od człowieka zależy po której stronie znajdzie się w momencie sądu ostatecznego.
Naborowski po części był naturalnym kontynuatorem tradycji rene­sansowej, którą na swój sposób stylistycznie modyfikował. Bliski był mu Kochanowski, a przez niego także Horacy i antyk. Świat widziany oczami Naborowskiego jawi się jako targowisko próżności i namięt­ności, na które trzeba spojrzeć z dystansu. We fraszce „Marność” odnajdujemy wszystkie znane recepty na życie Kochanowskiego:
„Świat hołduje marności ()
To na wieki nie minie,
Że marna marność słynie.
Miłujmy i żartujmy,
Żartujmy i miłujmy,
Lecz pobożnie, uczciwie ()
Nad wszystko bać się Boga –
Tak fraszkom śmierć i trwoga”
Naborowski polecał umiar w zgodzie z dekalogiem. Człowiek prze­świadczony o znikomości wszystkich rzeczy świata tego nie musi z nich rezygnować, lecz ma prawo kochać i czuć się szczęśliwy, byle by nie porzucił wiary. Naborowski podzielał przeświadczenie więk­szości twórców renesansowych o życiu nie odpowiadającym ludzkim oczekiwaniom. Naborowski pragnie jak najplastyczniej uchwycić byt ludzki wydany na pastwę żywiołów: „Świat – morze, człowiek – okręt do burzy niesiony”. W tym bezmiarze przygód otaczających czło­wieka ratunkiem jest renesansowa cnota i „umysł stateczny”. Nabo­rowski pisał: „Nie to żywot żyć długo, ale żyć cnotliwie”.
„Wiem ja, za co tak często paciorki miewacie,
Za to, że tylko jedną rzecz potrzebną macie.
Bo co po pięknej twarzy, co po pięknym oku,
Gdybyście też nie mieli owej rzeczy w kroku”

Oceń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NAJNOWSZE

dsa

Back to top