KREACJA KOBIETY W LITERATURZE POLSKIEJ I OBCEJ

 „[…] Kobieto, puchu marny ! / ty wietrzna istoto ! / Postaci twojej zazdroszczą anieli / A duszę gorszą masz, gorszą / niżeli !… […]”

 

To słowa A. Mickiewicza, włożone w usta Konrada, cierpiącego, opuszczonego przez ukochaną(rodzice bowiem wydali ją za mąż za bo­gatego, a przede wszystkim równego stanem), który nie znalazł słów, aby wyrazić jak okrutna potrafi być kobieta, jak łatwo zmienia siebie i obiekt swych uczuć. („Madonna mobile” – kobieta zmienną jest) {} żona, matka, siostra, kochanka, zbrodniarka, tak wiele twarzy ma kobieta, w utworach literackich różnych okresów. Kochająca ,a niekochana, cierpiąca, sa­motna, ale także okrutna, podstępna, szalejąca miłością. W jednej można zobaczyć wiele sprzecznych cech, bo kobieta jest różna{}. „ Nie jest taka sama dla wszystkich” powiedział A. France{}. Sofokles przedstawił An­tygonę, jako kobietę zdecydowaną, która wie, czego chce i bez względu na konsekwencje uczyni to co uważa za słuszne. Nie zmienia swych po­glądów, ale już Szekspirowska Lady Makbet zmienia się diametralnie. Należy dostrzec, że najczęściej kobieta przedstawiona jest jako żona, być może dlatego, że w życiu codziennym jest to jej najczęstsza rola, obok roli matki {}Tak jak w życiu, żony bywają różne, tak i w utworach literackich zostały przedstawione jako kochające, oddane ( np. w „ Nie- boskiej ko­medii” Z. Krasińskiego, czy też w „ Granicy” Z. Nałkowskiej ), ale rów­nież jako kobiety kapryśne, zdradzające męża, lekceważące go lub też nie potrafiące się z nim porozumieć {}.Wydaje się, że tak wiele powiedziano i napisano o kobiecie. Przedstawiono ją w wielu rolach i w różnym świe­tle. Jednak w lekturze obowiązkowej, rzadko jest ona główną bohaterką utworu, tak jak np. w „Lilijach”, „Żonie modnej” czy „Moralności pani Dulskiej”. Częściej jest postacią drugoplanową czy też epizodyczną. Męż­czyzna częściej i chętniej kreowany jest na głównego bohatera.{}Kobieta zdecydowana. Tak można powiedzieć o Antygonie. Bez względu na zakaz Kreona, dotyczący pochowania zwłok jej brata Polinejka, grzebie go. Wie, że czeka ją za to okrutna kara, ale postępuje ona według praw bo­skich, nie ludzkich. Nie może i nie chce postępować zgodnie z nakazem Kreona. Postąpiłaby wówczas wbrew sobie, wbrew własnemu sumieniu. Jest odważna, dumna, nawet trochę zarozumiała. Ani przez chwilę nie waha się, odważnie przyznaje się przed Kreonem, że złamała jego zakaz. Staje się szorstka wobec swej siostry Ismeny, lekceważy ją, wręcz pogar­dza nią za jej strach i posłuszeństwo wobec Kreona. Chce uchodzić w oczach wszystkich za twardą, nieugiętą kobietę. Jednak, tuż przed śmier­cią, gdy jest sama, uświadamia sobie, jak wielu rzeczy nie zaznała jeszcze na ziemi: „Ani zaznałam miłości/ Ani mi zabrzmi żadna pieśń wesela”. Jest jej trochę żal, ale nie okazuje tego na zewnątrz. Antygona, to boha­terka tragiczna, nieszczęśliwa. Postąpiła słusznie, a jednak została uka­rana. Swoim czynem rujnuje życie Kreona, zupełnie nieświadomie. Ko­lejna bohaterka, to Lady Makbet, jedna z wielu Szekspirowskich kobiet- zbrodniarek. Jest kobietą bardzo nieszczęśliwą. Dumna. Ambitna, żądna władzy, kochająca męża i pragnąca dla niego wszystkich zaszczytów. Jest także sprytna i inteligentna, obdarzona silną wolą i przekonana o słuszno­ści swych racji. To właśnie ona w sposób zdecydowany, pozbawiony wąt­pliwości, rozwiewa skrupuły męża. Ukazuje zbrodnię, jako jedyny, godny Makbeta czyn, być może według zasady „ słowa przystoją kobietom, mężczyznom- czyny”. Zapewnia męża, że morderstwo nie wyjdzie na jaw, przedstawia również precyzyjny plan, dzięki któremu oboje pozo­staną bezkarni. Doskonale zna swego męża i wie, jak umiejętnie podsycić jego ambicje i doprowadzić do tego, aby postąpił zgodnie z jej wolą. Po­trafi także zaspokoić jego sumienie, rozwiać wszystkie jego wątpliwości. Trzeba przyznać, że była to kobieta wyjątkowa. Imponuje Makbetowi niezłomną wolą i „zimną krwią”, którą umie zachować w trudnych sytu­acjach. To Lady Makbet w scenie z duchem Banka, nie pozwala na kom­promitację męża, wyjątkowo skutecznie wyjaśniając jego dziwne zacho­wanie. Jako zbrodniarka jest kobietą zimną, wyrachowaną, okrutną „ … wiem, jak słodko kochać dziecię, które się karmi, byłabym mu jednak wyrwała pierś z ust nadstawionych które się do mnie tkliwie uśmiechały i roztrzaskała czaszkę, gdybym była zobowiązana do tego czynu jak ty do tego”- mówi do męża. Ta wstrząsająca wypowiedź, jest dowodem wiel­kiego okrucieństwa Lady Makbet. Dowiadujemy się również, że miała ona kiedyś dziecko. Lady Makbet nie dostrzega następstw jakie mogły nieść jej czyny. Brak jej wyobraźni, która zdolna byłaby poruszyć jej su­mienie. Po zabiciu króla, ujmuje zbrodnię w sposób cyniczny „ Kilka kropel wody/ Oczyści nas wnet z plamy tego czynu/ Jakże on wtedy bę­dzie lekkim”. Wkrótce jednak okazuje się, że Lady Makbet nie wytrzy­muje presji zbrodni, jej psychika ulega zdruzgotaniu, pod wpływem wielu napięć. Ostatnie sceny dramatu, w którym jawi się jako samotna, udrę­czona przywidzeniami, nieszczęśliwa kobieta, „uczłowieczają ją”. Wciąż czuje zapach krwi „ Ciągle ten zapach krwi/ Wszystkie wonie Arabii nie odejmą tego zapachu/ Z tej małej ręki”. Stale wykonuje gest umywania rąk, co dla otoczenia jest rzeczą zupełnie niezrozumiałą. Wynikiem depre­sji jest obłęd i tragiczna, samobójcza śmierć. Nie potrafi żyć z dręczącym ją wciąż poczuciem winy, ze świadomością ogromu zła jakie wyrządziła. Lady Makbet zasługuje na potępienie jako zbrodniarka; inspiratorka mor­derstwa. Trzeba jednak dostrzec w jej nieszczęśliwą i złamaną kobietę. Została ukarana za swe postępowanie. Pragnąc osiągnąć zaszczyty i szczęście, sama doprowadziła siebie do wielkiego nieszczęścia. Z pierw­szych rozmów Makbeta i Lady Makbet wynika, że łączy ich miłość i zro­zumienie. Ostatnie sceny natomiast świadczą o zupełnym zobojętnieniu Makbeta wobec żony, który wiadomość o jej śmierci przyjmuje ze zdu­miewającą obojętnością. Lady Makbet odchodzi w osamotnieniu. Zbrod­nia nie tylko nie pogłębiła ich uczucia, ale wręcz zniszczyła miłość, mał­żeństwo i wzajemne zrozumienie. Kobieta stała się tematem wielu ballad. „Świtezianka”. „Lilije”, „Rybka” Adama Mickiewicza oraz „Balladyna” Juliusza Słowackiego, są tego przykładem. Pani z „Lilii” jest zbrodniarką. Zabija swego męża z obawy przed karą za zdradę „Zabiwszy grzebie w gaju/ Na łączce przy ruczaju/ Grób liliją zasiewa” {}. Jednak przez cały czas obawia się, że zbrodnia zostanie wykryta. Udaje się do pustelnika, aby zaspokoić swe sumienie. Tymczasem przyjeżdżają do niej bracia jej męża. Długo oczekują brata, ale bez powodzenia. Wkrótce Pani otrzymuje propozycję od szwagrów: obaj chcą się z nią ożenić. Nie wie jednak kogo wybrać ,dlatego, po raz kolejny, zwraca się z prośbą o radę do Pustelnika. Ten radzi jej aby bracia uwili wianki z kwiatów. Powinna wyjść za tego, którego wianek będzie się jej podobał. Wybiera wieniec z lilii, przez co wybrała dla siebie karę. Przez cały czas od dokonania zbrodni cierpi. Duch jej męża prześladuje ją, nie daje jej spokoju. W nocy widzi upiory i zjawy. Pustelnik namawia ją do pokuty, ale Panią pociągają uroki i przy­jemności życia. Za zbrodnię jaką popełniła, musiała zapłacić wartością największą, jaką jest życie. Pani jest postacią stypizowaną , nie targają nią wewnętrzne rozterki, jest uosobieniem zła. Podobnie jest z kolejnymi bohaterkami ballad. Wszystkie są stypizowane ,są uosobieniem określonej postawy lub idei. W „Balladynie” Juliusza Słowackiego Alina, to uoso­bienie dobrej , cnotliwej dziewczyny, kochającej córki i siostry. Balla­dyna, na zasadzie kontrastu, to uosobienie zła, żądzy władzy i zdecydo­wanie to kobieta, która zawsze osiąga swój cel. Bohaterkami nie targają sprzeczne uczucia, dążą do wybranego celu i osiągają go. Wydaje mi się, że nie są to ciekawe postacie kobiece. Bohaterka „Nie-Boskiej komedii”. Maria, to czuła i kochająca żona. Na początku kochana przez męża, który mówi: „Przekleństwo mojej głowie, jeśli ją kiedy kochać przestanie”. Jej mąż jest poetą, kusi go doznanie czegoś ciekawszego niż nuda domowa. Początkowo wierzy, że jego żona jest uosobieniem poetyckiego, na­tchnionego piękna, ale Maria to zwykła kobieta. Jest wierną, naiwną żoną, dobrą i kochającą. Nie rozumie męża ale rozumie, że nie dorosła do jego wyobrażeń, do wyobrażeń poety. Uświadomiwszy sobie to, przeżywa ogromny wstrząs, wpada w obłęd, umiera w zakładzie dla umysłowo cho­rych. Żal tej kobiety, której miłość jest nieodwzajemniona, jest „nie­chciana”. Kocha swego męża całą sobą i to jest w niej piękne. Dlaczego więc taki egocentryk jak Henryk zniszczył ją i jej uczucie?. Próbuję go zrozumieć, ale jak można zrozumieć człowieka, który jest oderwany od rzeczywistości i sam nie wie czego chce?. Marię można uosobić z inną postacią z literatury. Jest nią Gina, żona Hje(a)lmara z „Dzikiej kaczki” Ibsena. Podobnie jak Maria jest oddana mężowi, kocha go bezgranicznie. Ciężko pracuje, gdy tymczasem jej mąż żyje we własnym fikcyjnym świecie i nie pragnie innego. Wszystkie obowiązki składa na Ginę i na córkę. Trudno powiedzieć czy Gina jest kochana przez męża. Wydaje mi się, że nie. Gdyby kochał ją naprawdę nie sprawiłby jej tyle bólu, gdy pojawiły się wątpliwości co do ojcostwa Jadwini. Nie odejdzie od Giny, ona o tym dobrze wie. Zna doskonale swego męża, jego zamiłowanie do wygodnego życia i wie, że on tego życia nie odtrąci. Maria i Gina to ko­biety, które oddały swym mężom wszystko co posiadały najlepszego: miłość, ciepło, dobroć, zrozumienie, a w zamian nie otrzymały nic. Ich miłość była jednostronna, a poprzez to niepełna. Dlatego, są to postaci, moim zdaniem, wyjątkowo nieszczęśliwe. Miłość jest bardzo ważna w życiu każdego człowieka, a szczególnie tego, który naprawdę ją rozumie. Maria i Gina rozumiały miłość właściwie, jako dawanie i branie. Niestety wiele dawały, a w zamian nie otrzymywały nic lub tylko cierpienie. Eliza Orzeszkowa w „ Nad Niemnem” przedstawiła cztery ciekawe postacie kobiece, Justynę Orzelską, Martę Korczyńską oraz wykreowane na pod­stawie kontrastu do nich Emilię Korczyńską i Teresę Plińska. Justyna zamieszkała w Korczynie po śmierci swej matki. Jej ojciec, wielbiciel muzyki, doprowadził rodzinę do bankructwa. Nie posiada majątku, otrzymała wykształcenie, gra na fortepianie i mówi po francusku. Jest lubiana przez domowników, a szczególnie przez Martę. Przełom w jej życiu, to romans z Zygmuntem Korczyńskim. Zaangażowała się w niego bardzo mocno, tak typowo dla młodej dziewczyny. Jednak zawiodła się na Zygmuncie, została brutalnie ściągnięta na ziemię. Zrozumiała, że była dla niego tylko zabawką, jedną z wielu z jego przygód. Zrywa z nim, prowadzi nudne życie. Coraz bardziej interesuje się wsią, przyciąga ją praca rolników, podziwia siłę wiejskich mężczyzn. Poznaje Janka, silnego i pracowitego chłopaka. Zawiązuje się między nimi przyjaźń, która prze­radza się w miłość. Wielokrotnie Zygmunt prosi, aby do niego wróciła, ale ona nie chce. Mimo, że nie jest tak bogata jak on, potrafi mu się sprze­ciwić. Ceni siebie, wie ile jest warta. Nie chce miłości i szczęścia danej jej z łaski, nie potrafi upokarzać się przed innymi. Gardzi ludźmi, którzy prowadzą tryb życia podobny Zygmuntowi czy Różycowi. Nie pieniądze stanowią dla niej wartość największą, dlatego też nie wychodzi za boga­tego Różyca, lecz za Janka, którego kocha. Po przygodzie z Zygmuntem dojrzała, nie patrzy na świat przez pryzmat francuskich romansideł, które lubiła czytać w młodości. Potrafi się cenić i wymagać od siebie. Marta, kolejna postać utworu, to dobry duch Korczyna. Jest ubogą krewną Bene­dykta. Od najmłodszych lat napełniała dworek ruchem, dużo śpiewała. Często towarzyszył jej Anzelm Bohatyrowicz, który wkrótce poprosił ją o rękę. Nie zgodziła się. Była dobrze urodzoną panną, więc skąd propozycja chłopa. Inna sprawa, że kochali się. Marta bała się, jak sama powiedziała, wiejskiej pracy i „ ludzkiego śmiechu”. Poprzez swój wybór zniszczyła swoje życie i życie Anzelma. Zdała sobie z tego sprawę, gdy było już za późno. Całą swoją energię włożyła w dom Benedykta. To ona była niety­tułowaną panią domu, zabiegała, aby dom był zadbany, gotowała, sprzą­tała, zajmowała się dziećmi. Na zewnątrz ostra, szorstka i zimna, ale we­wnątrz to wspaniały, pełen oddania rodzinie człowiek. Czuła się niepo­trzebna, była samotna. Ciągle kaszle, ale nie troszczy się o zdrowie, czuje się zbędna w Korczynie. Dopiero później, po szczerej rozmowie z Bene­dyktem, który okazuje jej ogromną wdzięczność, decyduje się na leczenie.Joanna Podborska, to bohaterka „Ludzi bezdomnych” Stefana Żerom­skiego. Wywodziła się z niebogatej szlachty. Po śmierci rodziców, mieszkała u ciotki Ludwiki w Kielcach. Miała dwóch braci: Henryka i Wacława, których bardzo kochała. Mając 17 lat, wyjechała do Warszawy, gdzie pracowała jako guwernantka córki państwa Predygierów. Przeczy­tała w tym czasie dużo książek, co było dla niej bardzo ważne. Polubiła swą wychowankę Wandę, traktowała ją jak siostrę. Polubiła również jej matkę, choć ta była wobec Joanny bardzo wyniosła i twarda. Nie darzyła natomiast przyjaźnią pana Predygiera. Przebywając w ich domu, często chodziła do teatru, dużo czytała, w salonie pani Predygierowej, dyskuto­wała z mężczyznami o wielu problemach. Jest osobą bardzo wrażliwą, jednocześnie skromną i nieśmiałą, ale potrafi być samodzielna. Zarabia na siebie i pomaga jednocześnie finansowo swemu studiującemu bratu. Po śmierci Wacława przyjeżdża do Kielc i odwiedza wujostwo-przy czym przekonała się ,że nie ma już w tym mieście ludzi naprawdę jej bliskich. Odwiedziła cmentarz w Karczyskach, gdzie spoczywali jej rodzice, a później zobaczyła swój rodzinny dworek w Głogach. Po 6-ciu latach po­bytu w Warszawie, wyjeżdża do Cisów, gdzie uczy wnuczki pani Nie­wadzkiej: Wandę i Natalię. Jako ich nauczycielka, podróżuje z nimi po Europie. Podczas pobytu w Paryżu poznaje doktora Tomasza Judyma. Po raz kolejny spotyka go w Cisach, gdzie poznaje go bliżej. Zakochała się w Judymie. Później okazało się, że jest to miłość odwzajemniona. Wkrótce Judym wyjeżdża, a Joasia znów zostaje sama, ale decyduje się na wyjazd do Tomasza. Snuje już wtedy plany o wspólnej przyszłości, o domu, ale Judym oświadcza, iż mimo miłości, nie mogą być razem. „[…]Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony ,ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory”. Zrozpaczona Joasia, usuwa się w kąt mimo, że jest osobą doskonale pa­sującą do Tomasza, ten odtrąca ją. Po raz kolejny Justyna zostaje sama, jest samotna właściwie przez cały czas. Jeżeli miała kogoś bliskiego, to z takiej czy innej przyczyny, nie mogła z nim przebywać. Judym bardzo ją skrzywdził, tym bardziej, że jest to osoba ogromnie wrażliwa. Jest boha­terką nieszczęśliwą. Nie mogącą spełnić nawet swej miłości. Jej los zależy od człowieka, który jako społecznik dla wszystkich chce dobrze, a osobę, którą kocha, po prostu odtrąca. Jest człowiekiem podłym, jeżeli chodzi o jego stosunek do Joanny .Nie mogę uwierzyć, że ją kocha. Czy przeby­wając z nią, musiał wyrzec się swych marzeń, pracy społecznej?. Nie. Ona wcale tego nie chciała. Chciała pozostać nim na dobre i na złe. Chce mu pomóc, ale on nie chce tej pomocy. Chce pozostać sam ze sobą. Chciała dać mu bardzo wiele, ale on tego nie chce. Kobiety w literaturze, tak jak w życiu, są różne: są silne i są słabe, kochające i niekochane, krzywdzące i pokrzywdzone. Nie zawsze zasługują na swój los. Jest wiele podobieństw w ich życiu, sytuacji, postawie. Mamy więc nieszczęśliwą żonę w „ Nie- boskiej komedii” i „ Dzikiej kaczce”. Nieszczęśliwą bo niekochaną, choć każda z nich inaczej przyjmuje swój los. Maria przeżyła to aż do szaleństwa, a Gina spokojnie, wydaje się mieć pewność, że wszystko dobrze się ułoży. W obliczu tego samego problemu, mamy dwie różne postawy. Gina podchodzi do tego spokojnie, z pozornie niewzru­szonym sercem, a Maria boleśnie to przeżywa. Jej ból jest wielki. Jest to ból kochającej żony, ból po utracie swego męża i swej miłości. Rola żony przypadła również Elżbiecie z „ Granicy” Zofii Nałkowskiej. Znów ko­chająca, wybacza Zenonowi wszystkie błędy, wiele win przyjmuje na siebie. Kocha go miłością wielką i ślepą. A jej mąż? Mówi, że też kocha, ale mnie wydaje się, że nie jest to miłość bezinteresowna. Łatwo zauwa­żyć, że temat kobiety często połączony jest z miłością. To właśnie miłość sprawia, że tak wiele kobiet jest nieszczęśliwych. Przykładem tego może być Justyna czy Hanka. Pokochały one mężczyzn, którzy ze względu na swą przynależność społeczną, zostawiają je. Są to, nieszczęśliwe, oszu­kane dziewczyny, wykorzystane i pozostawione same sobie. W przypadku Justyny, Zenon co prawda interesował się jej losem, ale tylko po to, by zaspokoić swoje sumienie. Mimo, że są to proste dziewczyny, pochodzące z ubogich rodzin, nie żebrzą o łaskę, cicho usuwają się w cień. Hanka zapewnia, że nie będzie miała żadnych pretensji. Los Justyny jest o tyle różny od losu Hanki, że Justyna usunęła ciążę, co w konsekwencji dopro­wadziło ją do obłędu. Nie zdawała sobie sprawy, z obciążenia psychicz­nego, jakie niesie za sobą usunięcie dziecka. Zupełnie odmienne postaci, to Emilia i Teresa. Kobiety żyjące tylko literaturą. Dojrzałe, a zachowu­jące się jak nastolatki. Żyją we własnym, wygodnym dla siebie świecie. Ich życie jest dla nich jednym, wielkim cierpieniem. Gonią za czymś nie­uchwytnym, zupełnie nie realnym. Emilia krzywdzi swego męża, nie ra­czy nawet zauważyć, że on ją kocha, szuka w niej „ powiernika i przyja­ciela”. Obraz przedstawiony w literaturze najpełniej, to obraz kobiety, jako żony. Zdominowanej przez męża, jak Elżbieta, nie zauważającej go w swym życiu, tPostacią zupełnie odmienną od tych, jest pani Dulska, kobieta twardo stąpająca po ziemi. Postać bardzo ciekawa. Aniela Dulska, to typowa reprezentantka mieszczaństwa. Jaj wygląd jest niechlujny, od­rażający. Pojawia się w stroju niedbałym „(…)słychać(…) człapanie pan­tofli(…) wchodzi Dulska w stroju niedbałym. Papiloty, z tyłu cienki ko­smyk, kaftanik biały wątpliwej czystości, halka włóczkowa, króyka, po­darta na brzuchu. Idzie mrucząc, świeca w ręku(…)”. Jest kobietą otyłą, mało efektowną. Od razu widzimy ją taką, jaką jest w rzeczywistości, niedbałą i brudną. Na wszystkich wrzeszczy, zapędza do roboty. Ukazana jest od razu w działaniu. Urządzenie mieszkania świadczy o jej złym gu­ście, gdyż obok cennych, pięknych mebli, umieszcza sztuczne kwiaty, bibułowe abażury itd. Dominujące cechy jej osobowości to skąpstwo, obłuda, prymitywizm umysłowy, podwójna moralność, despotyzm. O jej skąpstwie świadczą oszustwa w tramwaju, każe kurczyć się córce, aby wykupić dla niej tańszy bilet, karci Hankę, że do palenia w piecu zużywa za dużo „ smolniaków”, krzyczy stróża ,że zostawił nową miotłę podczas deszczu na dziedzińcu. Wydziela mężowi cygara: 20 centów na kawiar­nię, chodzenie do teatru, kupowanie czasopism i prowadzenie życia towa­rzyskiego. Boi się przede wszystkim skandalu uważa, że: „po to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy prać we własnym domu”. Zależy jej tylko na opinii, dobrej opinii innych. Jest to egoistyczna kobieta, zapatrzona w siebie, dbająca tylko o to, aby jej było dobrze i aby dobrze o niej mó­wiono. Cóż może ją obchodzić jej lokatorka, która nie ma się gdzie po­dziać. Przecież naraziła na szwank jej mieszkalną reputację, próbując się otruć, ściągnęła przez to „skandal” na całą kamienicę. Ciekawym jest, że nie myśli o swej moralności, gdy bierze „ grube” pieniądze od prostytutki, która również jest jej lokatorką. Stwierdza z „ godnością” ,że się jej nie kłania i, że pieniędzmi otrzymanymi od niej, opłaca podatki, nie zatrzy­muje ich dla siebie. Toleruje romans syna z Hanką. Chce w ten sposób zatrzymać Zbyszka w domu, by sprawować nad nim kontrolę. Jednak, gdy Hanka zachodzi w ciążę, perspektywa małżeństwa przeraża ją „ jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się(…). Rany boskie!. Jak mi się kto spyta, jak moja synowa z domu(…). Jak ja ludziom w oczy spojrzę”. Dulska, to kobieta despotyczna, zajmuje dominującą rolę w rodzinie, uważa, że bez niej jej rodzina nie potrafiłaby sobie poradzić „z torbami poszlibyśmy, żeby nie ja”. Wiedzie prym w domu. Hesia mówi o niej „już wicher przeleciał”. Taka jest Dulska w domu. Jednak gdy z niego wychodzi, stara się być jak najmilsza, modna, koniecznie chce pokazać, że jest bogata i ma dobre maniery. Żyje w zakłamanej moralno­ści. Potrafi krzywdzić ludzi, aby wyciągnąć z tego korzyści. Postacią tra­giczną jest Hanka. Biedna dziewczyna, wykorzystywana przez Dulską i jej syna. Lubi Zbyszka, jest nawet trochę zazdrosna o dziewczyny, z któ­rymi spędza czas w nocnych lokalach. Rozpacza, gdy dowiaduje się, że jest w ciąży. Gdy Zbyszko wycofuje się ze składanych obietnic, budzi się w niej duma skrzywdzonego człowieka. Nie chce męża takiego jak Zby­szek, bo, jak stwierdza, nikt nie będzie nią poniewierał. Grożąc sądem i alimentami, wymusza na Dulskiej 1000 koron i odchodzi. Żegna się tylko z Melą, bo uważa, że jest ona jedynym wartościowym człowiekiem w tym domu. Bohaterka jest podobna do Justyny z „ Granicy” Zofii Nałkowskiej. Ponosi ona najmniejszą winę, ale największą ofiarę. Justyna jest prostą, wiejską dziewczyną, od dzieciństwa przysposobioną do służby. Prosta, nie wyróżniająca się modą. Jest czuła, szczera i prostolinijna. Dla Zenona jest obciążeniem, gdy po kilku spotkaniach w hotelu , zachodzi w ciążę. Ko­chała Zenona, był on dla niej niedościgłym szczęściem, a on wykorzysty­wał ją, zrobił sobie z niej lalkę, której używał, gdy miał na to ochotę, a gdy stała się zbędna, wyrzucił. Dał Justynie pieniądze, aby usunęła ciążę. Zrobiła to, czego potem gorzko żałowała. Popadła w depresję, chorobę psychiczną, wciąż się zadręczała. We śnie widziała małe dzieci. Mimo rozczarowania i bólu, sama połyka swój żal, usuwa się w cień. Niedługo potem zdaje sobie sprawę, że jest na świecie sama, nie ma nikogo bli­skiego. Żyje w strasznych warunkach. Zenon załatwił jej pracę, lecz po jakimś czasie przerwała ją. Żyła bez celu wciąż rozpatrując swój los. Drogo zapłaciła za swą naiwność i brak wyobraźni. Pogrążyła się w swym smutku. Pewnego razu, wdarła się do biura Zenona i wypaliła mu oczy kwasem. Justyna i Hanka, to proste dziewczyny, ufne, oddane. Zostają gorzko doświadczone przez los. Oszukane przez tych, których kochały.ak jak Emilia czy Dulska.

Oceń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

NAJNOWSZE

dsa

Back to top